Kliknij tutaj --> 🐻❄️ ona by chciala wiedziec jakie mam plan ulub
witam, co o tym sądzicie? zdecydowaliśmy się na ślub, teściowa wyszukała nam sale, mnie im oim rodzicom sie spodobala więc sie zgodzilismy, wszystkie ktore ja zespol proponowalam, to byly
Padło pytanie; Mowi pani ze kazdy zostanie rozliczony ze swojej pracy, z tego co wykonal z zaplanowanej inkarnacji, (przed przyjsciem na ziemie) ale skad czlowiek ma wiedziec jakie ma plany skoro tego nie pamieta, nikt z ludzi przychodzacych na planete nie pamieta co zaplanowa lub mu zaplanowano przed zejsciem na planete ziemia, wiec jak mozna kogos osadzac za to ze byc moze czegos nie
Zawsze znalazla cos rzeby zaczac awanture, mimo ze ja myslalam tylko czy wszystko zrobilam tak jakby ona tego chciala, ale nigdy nie bylo po jej mysli. I tych drobnstek powstawaly ogromne kilkudnowe klotnie. Polegalo to na tym, ze ona przesiadywala w moim pokoju w nocy i krzyczala na mnie wypominajac wszystko i tak bywalo przez kilka nocy.
Jej glowa chodzila na wszystkie strony patrzac przerazenie. Szarpala rekoma co bolala ja niemilosiernie. Odebralo jej glos. W momencie kiedy chciala krzyknac, otworzyla buzie i nic. Z calych sil chciala wydobyc z siebie jakis dzwiek jednak bez zadnego rezultatu. Nie mogla nic zrobic. Zostala uwieziona, opetana, zamknieta.
Pigułki zapewniają jeden z najwyższych poziomów ochrony przed niezamierzoną ciążą. Jeśli bierzesz je prawidłowo (nie pomijając ani jednego dnia i zawsze na czas), to ich skuteczność wynosi 99,7%. Są jednak rzeczy, o których należy pamiętać, zanim zacznie się przyjmować tabletki antykoncepcyjne. - ONA
Site De Rencontre 100 Gratuit Pour Senior. Dorota, Piszę do Ciebie z przyszłości. Ty dzisiaj kończysz 15 lat, ja 25. Wiele się przez te 10 lat zdarzy w Twoim życiu i zmieni w charakterze. Te zmiany zaczynają zachodzić już teraz. Ty już wiesz, że wchodzisz w przełomowy czas – niedawno z nieśmiałego dziecka stałaś się względnie pewną siebie dziewczyną. Od kilku tygodni przeżywasz pierwsze poważne zauroczenie, które (uwaga, zdradzam sekret!) przerodzi się w pierwszą miłość. To bardzo ważny dla Ciebie moment. Chcę powiedzieć Ci kilka rzeczy, które bardzo chciałabym rozumieć 10 lat temu. Zaufaj mi, lepiej niż ktokolwiek inny wiem, co czujesz, kim jesteś i kim chcesz się stać – byłam w tym samym miejscu, co Ty. Zacznę od lekkich i przyjemnych przyjacielskich porad, ale uważaj, jeszcze zrobi się poważnie 🙂 Po pierwsze – rzuć w cholerę naukę tego niemieckiego! 🙂 Ten język Ci się nie podoba, nie cieszy Cię myśl o mówieniu w nim, więc nie brnij w to. Ja teraz, 10 lat później mówię dobrze w trzech językach obcych, ale nie ma wśród nich niemieckiego. Po niemiecku potrafię zamówić piwo i się przedstawić. Nieźle, jak na tyle lat nauki, co? Pracuj nad angielskim (więcej słuchaj!) i nie zmuszaj się do tego, co Cię nie cieszy. Wybierz inny język, który „czujesz”, nawet jeśli jest powszechnie uznawany za mniej przydatny. Niedługo będziesz się zastanawiać, jakie przedmioty tak naprawdę Cię cieszą, jaką rozszerzoną klasę w liceum wybrać. Nie powiem Ci, co zrobić, podpowiem za to, że za 10 lat najbardziej na świecie będą cieszyły Cię podróże, przebywanie w międzynarodowym towarzystwie, poznawanie nowych kultur, pomaganie innym i spędzanie czasu w górach. Ja nadal staram się to wszystko połączyć w jedną składną całość, wyklarować z tego wszystkiego sposób na biznes i życie. Może jak sobie to uświadomisz teraz, wymyślisz coś znacznie wcześniej? Powodzenia! Nie odpuszczaj niczego dlatego, że inni wywierają na Tobie presję. Niedawno zrezygnowałaś z treningów karate, które dawały Ci wiele radości. Byłaś dumna, że potrafisz zrobić 50 pompek i szpagat (oj, zamierzchle czasy, teraz złamałabym się na pół… 😉 ). Że umiesz szybko zawiązać pas i jeszcze pomóc dwójce początkujących zanim wejdziecie na salę. Ja do tej pory potrafię liczyć do 10 po japońsku i pamiętam część przysięgi dojo. I do tej pory zastanawiam się, co by było jakbym nie zrezygnowała z treningów. Pamiętaj, w takich sytuacjach zawsze słuchaj siebie. Nie bój się nowych rzeczy. Stale się rozwijaj i ucz. Szukaj nowych hobby, bądź proaktywna. Nie odpuszczaj, jeśli coś nie wychodzi Ci od razu. Wiem, że jesteś nauczona, że wszystko od razu musi być idealnie. Same piątki – inaczej jesteś beznadziejna. Jeśli raz ugotujesz niedobry obiad, to znaczy, że się do tego nie nadajesz i należy się wstydzić. Ale to nieprawda, robienie błędów jest ok. Nie wstydź się porażek, one znaczą, że próbujesz coś dla siebie zrobić. Raz, drugi, trzeci zrobisz coś beznadziejnie, za piątym będzie nieźle, a za piętnastym – świetnie i ludzie będą Ci zazdrościć. Nie trzymaj się toskycznych osób. Jeśli masz wrażenie, że ktoś Tobą manipuluje, oczekuje że będziesz na każde zawołanie – odpuść ten kontakt, bo nie jest wart Twojego czasu i stresu. Jeśli przy kimś czujesz się źle i niekomfortowo, to znaczy, że nie będziecie dobrymi przyjaciółmi. Wiem, że chcesz, żeby wszyscy Cię lubili i boisz się krytyki. Taki masz typ osobowości i nigdy się tego w pełni nie pozbędziesz. Ale samo uświadomienie sobie tej części Twojego charakteru pomoże Ci stawić temu czoła. Nie oszukuj się – nie wszyscy będą Cię w życiu lubić i im wcześniej to zaakceptujesz, tym lepiej dla Ciebie. Nie bój się złych, trudnych momentów w życiu. Nic nie dzieje się bez przyczyny i nawet, jeśli coś w danym momencie wydaje Ci się końcem świata, za kilka miesięcy, rok, może pięć będzie wyglądało inaczej. Okaże się, że świat się nie skończył, a dzięki tej trudnej sytuacji stałaś się mądrzejszą osobą z wartościowym doświadczeniem. Wchodzisz w etap dużych zmian. Jesteś ich ciekawa, chcesz próbować, testować, cieszyć się tym, co przynosi Ci życie, teraz tak pełne nowych emocji. Ale pamiętaj, rodzice boją się tych zmian. Oni jeszcze chcą je zatrzymać, jeszcze nie są gotowi na Twoje przekształcenie z dziecka w młodą kobietę. Przez to czujesz się przez nich niezrozumiana i nie potrafisz im tego powiedzieć. No właśnie. Nie potrafisz szczerze mówić ludziom, co czujesz. Im szybciej to zrozumiesz i zaczniesz nad tym pracować, tym lepiej. Trudne rozmowy, chociaż bardzo nieprzyjemne, prowadzą do dobrych rezultatów. To najważniejsza lekcja, której mnie zabrakło. Do tej pory ten brak odbija się czkawką w kontaktach z najważniejszymi osobami w moim życiu i bardzo chciałabym móc to zmienić. Zacznij od rodziców. Postaraj się o szczerą rozmowę. Musisz im wytłumaczyć, jakie są Twoje potrzeby. Oni muszą zrozumieć, co siedzi w Twojej głowie, nie domyślą się tego sami. Powiedz im, że teraz potrzebujesz zaufania. Ich wiary w to, że wychowali Cię na mądrą dziewczynę, mimo, że jesteś w tak niemądrym wieku. Że teraz bardziej niż kiedykolwiek wcześniej potrzebujesz wsparcia. Zmiany, których oni tak się boją są już nie do zatrzymania i wszyscy musicie to zaakceptować. Rozmawiać o nich. Tylko, że w tym momencie nie potraficie rozmawiać. Nie czujesz się komfortowo w rozmowach z nimi, masz wrażenie, że Ci nie ufają. Często czujesz się krytykowana – podaj konkretne przykłady, pamiętaj że ogólne obwinianie „bo Ty zawsze…” tylko skrzywdzi, a nie wywoła rezultatu. Boisz się dzielić się czymś dla Ciebie ważnym, bo nie chcesz usłyszeć negatywnej reakcji. Wiesz, że to z troski, ale jesteś wrażliwa i każda krytyka, której przyczyny nie rozumiesz boli. Wolisz nic nie powiedzieć, ale pamiętaj że wtedy nic się nie zmieni. Ty już potrzebujesz decydować o sobie więcej. Musisz mieć przestrzeń do działania, próbowania, popełniania własnych błędów. Tak naprawdę i tak będziesz – tyle że brak możliwości szczerej rozmowy grozi tym, że odbędzie się to w sekrecie. Ty już czujesz, że wszystko zmierza w tym kierunku i wiem, że nie widzisz innej drogi. Ale jest inna droga. Nie jest łatwa, ale uwierz mi, że ta, którą chcesz pójść też nie jest. Nie ma kłamstw idealnych i przyjdzie czas, kiedy będziesz musiała zmierzyć się z konsekwencjami. Musisz nauczyć się szczerych rozmów teraz. Odważ się, proszę Cię. Inaczej to wszystko się skumuluje i zemści na Tobie nie raz i nie tylko w kontaktach z rodzicami. Będzie się odbijało czkawką w związku – nawet 10 lat później. O swoich problemach będziesz potrafiła rozmawiać z każdym, tylko nie z osobą, z którą problem powinien być przedyskutowany. Poczytaj o efektywnej komunikacji, używaj schematu fakty – uczucia – konsekwencje – oczekiwania. Ja z tym walczę dopiero od niedawna, kiedy uświadomiłam sobie źródło problemu. Przede mną ciągle długa, bardzo długa droga, nadal przed „trudną” rozmową oblewam się zimnym potem, trzęsie mi się głos i ręce. Boję się, chociaż nie ma czego. Jeśli zaczniesz teraz, kiedy bardzo kształtuje się Twój charakter – będziesz lepszą osobą, niż ja jestem teraz. I tego Ci życzę. Życzę Ci też, żebyś spełniała swoje marzenia. Nie „spełnienia marzeń”, bo to Ty musisz je spełnić. Uwierz, że nawet najbardziej abstrakcyjne marzenie jest możliwe do spełnienia, jeśli tylko masz odpowiedni plan i wystarczająco dużo determinacji. Jesteś dobrą, mądrą dziewczyną, która ma w sobie duży potencjał. Jeszcze w pełni nie odkryłaś, że masz w sobie nutkę pozytywnego szaleństwa. Na pierwszy rzut oka go nie widać i nigdy nie będzie, nadal zaskakujesz ludzi, którzy zaczynają poznawać Cię bliżej. Jesteś ciekawą osobą i jesteś piękna – przestań myśleć, że dobrze by było mieć więcej ciała tu i tam 🙂 Doceniaj siebie i innych, korzystaj z życia. Bądź świadoma, że to, jak ono wygląda zależy tylko od Ciebie. O dziesięć lat starsza wersja Ciebie, Dorota
Kochani! Spełniam Wasze marzenie. Odpowiadam na wszystko co Was nurtuje. Jesteś piękna i powabna, uśmiechnięta i radosna. Jak ro robisz? Tajemnica tkwi w dużej ilości chipsów zjadanych po nocy. Plus w odrobinie poczucia chumoru. Reszta sama przychodzi. Brak prawa jazdy ułatwia zachowanie figury jak u nastolatki mimo nocnych uczt. Co to za dziwna szkoła, w której są Twoje dzieci? Piątka dzieci i finanse. Mieć czy być? Podstawowe pytanie człowieka:) My po prostu stawiamy na ” być”. Co to oznacza? Po pierwsze mamy silne zakorzenienie w wierze. Mam stu procentowe przekonanie, że rodziny wielodzietne, takie z wyboru a nie z przypadku, są pod szczególną ochroną 🙂 Znamy wiele takich rodzin, gdzie dzieci są już praktycznie w naszym wieku i ich świadectwa zawsze utwierdzają mnie w jednym- nie ma się czego bać. Oczywiście miewaliśmy momenty, że na koncie był debet. Ale to nie sprawiało, że byliśmy nieszczęśliwi. Nie wiem jak to działa, ale mamy na wszystko – na wakacje, na życie … Oczywiście nasze dzieci nie mają nowych ubrań z najnowszych kolekcji, wiele rzeczy dostajemy od znajomych, czy nawet sąsiadów, nasze auto jest już w wieku statecznym, a dom wymaga jeszcze miliona złotówek, jednak… nie czuję się biedna. Czuje natomiast że ubrania, zabawki, kosmetyki, kolejne torebki( bo butów mam od groma , przyznaję) są do niczego niepotrzebne. Ale świat uczy nas czegoś innego- wpaja nam ze mieć = być szczęśliwym. A to mit i gówno prawda:) Neokatechumenat… wciąż gdzieś się przewija to pokrętne słowo i wciąż nie mam pojęcia o co chodzi, mimo pomocy Wikipedii:) To trudne słowo. To prawda:) Neokatechumenat to wspólnoty w kościele katolickim, przy parafiach, jak odnowa czy domowy kościół, ale fajniejsze :DDDD ( oczywiście żartuję) Wspolnoty Drogi Neokatechumenalnej powstały w Hiszpanii, w barakach wśród biedoty , prostytutek i pijaków. I to już dużo o tych wspólnotach mówi. To nie jest miejsce dla świetych idealnych polskich katolików, ale dla każdego kto chce na nowo przeżyć wtajemniczenie w wiarę- dla każdego kto choć raz stał w kościele i myślał ” O co chodzi? Po co ja tu jestem?” Wspólnota pomaga wyjśc poza religijność naruralną, poza pewne , szczególnie chyba w Polsce utarte schematy nie mające wiele wspólnoego z wiarą. To droga , trudna ale piękna:) Dla naszej rodziny idealna. Gdzie poznałaś męża? No właśnie we wspólnocie. W kościele. To bardzo pomaga w małżeństwie- wspólny fundament. Z takich zabawnych spraw- oboje gdy się poznaliśmy byliśmy zaraz po nawróceniu. Przed nawróceniem każde z nas to było mega ziółko, ale nie chcieliśmy psuć dobrego wrażenia o sobie więc….. gdy pojechaliśmy na pierwsze wspólne wakacje do Włoch, każde z nas ukrywało przed drugim, że pali papierosy . Jaki ubaw miała nasza kumpela, która najpierw paliła z jednym, potem z drugim i każde z nas błagało o zachowanie tajemnicy:) Teraz już podpalamy sobie wspólnie, ale tylko od czasu do czasu, od wielkiego dzwona jak mawiają:) No i znamy swoje ” mroczne przeszłości” :)))) Jak już przy dziwnych słowach- kolejna zagadka- Sternik. Co to? A to takie wspaniałe szkoły. W duchu idei św. Josemaria Escriva. Wspaniała atmosfera w przedszkolach i szkołach. Wyjątkowi nauczyciele, wsparcie na każdym etapie…. Sternik sprawił, że jesteśmy nienajgorszymi rodzicami – bez wsparcia przede wszystkim przedszkoli bylibyśmy jak ślepcy, jak błądzący we mgle. A tak mieslimy wsparcie od początku, po dziś. To Sternik wpoił mi że ciuchy nie są najważniejsze :)) Że dziecko ma skakać po błocie , a ubrania na podwórko najlepiej kupić w second handzie żeby nie żałować. A że sąsiad pomyśli, że jesteśmy biedni i brudni? No błagam 🙂 Nauka, duchowość i edukacja z podziałem na dziwczynki i chłopców. Brzmi może dziwnie. Jest super. Polecam każdemu. tu macie więcej : ile masz lat? Wyglądasz na nastolatkę. 32. Efekt nastolatki wspiera dużo chipsów. Pamiętajcie:) ile chcielibyście mieć dzieciaków? I czemu tak dużo? Czasami to myślę, że wolałabym zero mieć, a tak serio to nie mam maksimum. Jakoś myślę o 7. Tyle miała moja babcia i jakoś tak mi to siedzi. Macie piękny dom, Skąd? Wszystko znajdziecie TU. Dodam tylko że to dom rodzinny mojej mamy:) Jak żyć z taką ilością chłopów? Nie ma lekko ale jakoś żyjemy. Mam różową kuchnię i to pomaga. Staram się by byli wrażliwi i delikatni i rozumieli kobiety. Opowiadam im o okresie i podpaskach. Gotujemy razem. Ale to i tak są faceci. Na dźwięk słowa macica wyją ze śmiechu, a ich ulubionym zajęciem jest bekanie na zawołanie. Kochają piłkę i nienawidzą czytać. A ja uczę się to akceptować. Co gotujesz do jedzenia? Ojjjjj. To zależy. Mam okresy, że jemy pyszności a mam okresy że daje im frytki , w najlepszym wypadku homemade, w najgorszym marki Biedronka. Jadamy eko banany i pierogi z biedronki. Czy zbilansowane i modne? Nie wiem, ale na pewno w 100% uwarunkowane moimi nastrojami. Ja gotuje- ja decyduję. A gdyby oni podejmowali decyzję? Jedliby tylko parówki i kotlety. Jak na Waszą rodzinę reagują inni? Śmiech, litość? O dziwo nie ma litości, raczej zazdrość o 500 + hahaha. A tak serio to nie spotkałam się nigdy z czymś negatywnym. Może dlatego że mieszkam w super okolicy, wyglądam nienajgorzej i mamy fajnych znajomych? Zdarza się że ktoś mi zwróci uwagę, że chłopcy są głośni i za bardzo im popuszczam, pozwalam na skakanie w kałużach, zabawę w dzikie słonie i inne masakry bałaganotwórcze. Bałagan. Akcja #kadrynieulozone jest fajna i potrzebna, ale czy nie marzysz czasami o porządku jak z instakadrów? Oczywiście, że marzę. Czasami nawet mam miejscami. Nigdy w całym domu. Ale przeważnie mam pranie do uprania, gary do zmywania i paproszki do odkurzania. Kury- podobno będze książka? Tak! Jest już tak blisko…. Dziś nawet widziałam projekt okładki i…. będzie wspaniała:) Jak to jest? Czy kury śmierdzą? Co robisz gdy podczas wizyty w domu kurka zrobi kupkę? Kury nie śmierdzą jak się im regularnie sprząta:) W zimie raczej nie zapraszamy ich do domu bo mają łapy w błocie, ale latem owszem. Ich odchody ścieramy, ale naprawdę, często nie ma co sprzątać- jak kura nie jest zestresowana albo bardzo najedzona to wcale nie robi kup co chwilkę:) Ale oczywiście- kupa na bluzie, kupa na podłodze- kupa na dywanie- to się dzieje. Albo to zaakceptujesz albo nie wpuścisz kur do domu i na ręce. OK! To by było na tyle… Następnym razem kolejna porcja wiedzy 🙂 Podobało się?
Odpowiedzi Też mam szare, zostaniesz moim kołpakiem? blocked odpowiedział(a) o 19:21 On ma, ma oczy, ma oczy zielone (∩ ͡° ͜ʖ ͡°)⊃ ... Czekaj... Przeczytałam teraz opis... ALE PRZYPAŁ(´༎ຶ ͜ʖ ༎ຶ `)♡ Ellatxx2 odpowiedział(a) o 20:00 odpowiedział(a) o 20:51 Miałam już powiedzieć "statystycznie rzecz biorąc - szare". blocked odpowiedział(a) o 10:33 Ja te mam szare a jestem Dziewczyną Moje oczy są kamelonem, raz niebieskie raz szare XD Kto tu jest bardziej wyjatkowy? XDDDDD Uważasz, że znasz lepszą odpowiedź? lub
Witam, mam 30 lat, mężczyzna, pracuję, żonaty, dzieci nie mam. Chciałbym wiedzieć, czy ze mną jest coś nie tak, dużo mnie kosztowało zebranie się w ogóle, żeby postawić pytanie. Kiedyś byłem pełen życia, studiowałem i mimo że finansowo nie wiodło mi się dobrze, to nie przypominam sobie, żebym był zły, smutny czy zrezygnowany. Trzeba dodać, że zanim poznałem moją obecną żonę, trenowałem body-building, a teraz od 3 lat już nie robię nic dla zdrowia fizycznego. Przybrałem nieznacznie na wadze oraz przybrałem sporo tkanki tłuszczowej (w miejsce mięśniowej przedtem). Po studiach zacząłem pracować, zarabiać dobre pieniądze, ożeniłem się z kobietą moich marzeń. Mimo początkowo baaaaardzo bujnego życia seksualnego, oziębiły się nasze kontakty intymne, do tego stopnia – jeśli zależałoby to ode mnie, to pozostałoby tak jak było, ale doszło do tego, że momentalnie seks zdarza nam się sporadycznie – raz na miesiąc, raz na 2 miesiące, i tylko wtedy, kiedy moja żona jest pod wpływem alkoholu. Nie jestem specjalistą, ale uważam, że od tego zaczęły się moje problemy ze sobą. Kiedy oziębił się ten kawałek naszego wspólnego życia, coraz częściej zacząłem miewać napady agresji, złości i smutku. Często zdarzało mi się płakać w nocy, kiedy moja żona już zagłębiła się we śnie, czasami myślałem sobie, jakby to było, jakby mnie już nie było... Po jakimś czasie to wszystko ustało – niecały rok temu. Od tego czasu czuję się pusty, wypalony, nic nie warty, obojętny, na moment popadłem nawet w pracy w kłopoty – udało mi się wziąć w garść i pokonać obojętność. Niestety, od jakiegoś czasu znowu chodzę zdołowany i nie wiem dlaczego. Staram się nie okazywać tego ludziom, ale czasem jest mi bardzo ciężko i ludzie wkoło pytają, dlaczego mam zły nastrój… Czuję też, że dla mojej żony jestem mniej wart, kiedy chodzę, jakby ktoś ze mnie powietrze spuścił. MĘŻCZYZNA, 30 LAT ponad rok temu
Kiedy postanowiłam, że z humanistki zostanę programistką, nie miałam dokładnego pojęcia o tym, czym jest programowanie. Z perspektywy czasu to nawet wydaje mi się, że miałam dużo szczęścia w tym, że postawiłam na front-end, w którym się odnalazłam i bardzo mi się podoba. A miałam o nim dość ogólne pojęcie. Dobrze, że JavaScript okazał się być moim przyjacielem (przynajmniej w większości przypadków 😉 ). W dzisiejszym artykule więc chciałam napisać o kilku sprawach, o których chciałabym wiedzieć, zanim zaczęłam programować. Programowanie to nie jest nadprzyrodzona umiejętność Wydawało mi się kiedyś, że programowanie to jakaś wiedza tajemna, którą posiąść mogą tylko nieliczni. I to tacy, którzy od dziecka się nią zajmują. A to wcale tak nie jest. To umiejętność, jak każda inna. Jeśli poświęcimy odpowiednią ilość czasu, jesteśmy w stanie się jej nauczyć. Nie twierdzę, że każdy może programować. Ale każdy może spróbować. Uważam, że fajnym zobrazowaniem tego jest przyrównanie programowania na przykład do umiejętności robienia na drutach. Jeśli się nie ma o tym pojęcia, wykonanie skomplikowanego wzoru wydaje się być czarną magią. Jeśli by jednak usiąść nad tym, rozpracować poszczególne ruchy i dużo ćwiczyć – uda nam się zrobić coś na drutach. I choć każdy może wziąć do ręki druty i zacząć się uczyć, jednym to podpasuje, innym nie. Jednym będzie dobrze szło od razu i będą w mig robić coraz bardziej skomplikowane wzory, a inni utkną na najprostszym i trudno im będzie pójść dalej. I właśnie tak samo jest z kodowaniem. Trzeba poświęcić na nie dużo czasu, mieć zapał i chęć do nauki, a także w pewnym sensie je poczuć. Wiadomo, że jak czujemy tzw. flow, to chętniej się za coś bierzemy. Matematyka i fizyka nie są niezbędne do nauki Kolejny mit, w który mocno wierzyłam. Wydawało mi się, że programowanie jest nierozerwalne związane z matematyką i fizyką. I że skoro nie miałam tych przedmiotów na studiach, to nie mam co nawet próbować swoich sił w kodowaniu. Nie przeczę, na pewno znajomość przedmiotów ścisłych wiele ułatwia w programowaniu. Natomiast o wiele bardziej liczy się w nim umiejętność logicznego myślenia, sposób podchodzenia do problemów i szukania rozwiązań. Chcę przy tym zaznaczyć, że odnoszę się tutaj do front-endu i do programowania w JavaScripcie. Tutaj nie musze używać matematyki i fizyki. Programowanie stron internetowych to jednak tylko malutka część programowania w ogóle i na pewno są języki i projekty, których specyfika i poziom zaawansowania wymaga dobrej znajomości matematyki i fizyki. Jeśli jednak chcecie spróbować swoich sił w kodowaniu, a nie mieliście z matematyką do czynienia od liceum, nie ma się co przejmować. W takim wypadku – po prostu zacznijcie się uczyć, a sami zobaczycie, że znajomość całek nie jest do tego niezbędna 😉 Materiały do nauki nie są najważniejsze Pewnie się zastanawiacie, co może być ważniejsze od materiałów do nauki programowania? Otóż – systematyczność i zapał. Mnogość dostępnym kursów, stron, grup i książek, może być przytłaczająca. Ja na początku chciałam zrobić dosłownie każdy kurs z HTML i CSS, na jaki trafiłam. Skończyło się to tak, że zaczęłam 5 różnych kursów, a w każdym z nim udało mi się przerobić jedynie podstawy, ktore oczywiście się wszędzie pokrywały. I wtedy zdecydowałam, że po prostu robię jeden kurs, nieważne który, ale robię go do końca. I to była dobra decyzja, dlatego Was uczulam – ważniejsze od tego, z czego się uczysz, jest to, jak się uczysz. Czyli systematyczność przede wszystkim. Więcej o tym, jak planować naukę pisałam tutaj. A jeśli chcecie poczytać, od czego zacząć, odsyłam do tego wpisu. Zawsze znajdzie się ktoś, kto powie, że nie jesteś (i nigdy nie będziesz) prawdziwym programistą Usłyszałam wiele pozytywnych słów na temat mojego przebranżowienia. Niestety, usłyszałam też trochę tych złych. I nauczyłam się, że trzeba po prostu robić swoje i nie przejmować się tym, co myślą inni. Zdarzyło mi się spotkać z opiniami, że nigdy nie będę traktowana tak jak osoby, które skończyły informatykę, że nie mam co liczyć na podobne oferty pracy. Co bardzo ciekawe, większość tego typu opinii wygłaszały osoby, które w ogóle nie zajmowały się programowaniem. Podczas wyzwania Programuj, dziewczyno pisało do mnie wiele dziewczyn, które dziękowały, że pokazuję, że można się przebranżowić i zacząć pracę w innym zawodzie. Wiele z nim pisało, że też o tym myślały, ale znajomi/koledzy/rodzina powiedzieli, że to nie ma sensu, bo to i tak się nie uda. Uważam, że naprawdę wystarczy robić swoje. I próbować. Lepiej zaryzykować porażkę, niż żałować, że nie podjęło się żadnego działania. Nie trzeba umieć wszystkiego na pamięć Może Was to zdziwi, ale wyobrażałam sobie, że programista siada i po prostu pisze. Z głowy. Teraz wiem, że to wygląda zupełnie inaczej. Na porządku dziennym jest korzystanie z dokumentacji, Stack Overflow czy rady innych osób w zespole. Oczywiście, sama po sobie widzę, że powtarzalne elementy łatwo się zapamiętuje i nie muszę już sprawdzać składni jakichś podstawowych funkcji, ale nie zmuszam się do zapamiętywania. Zakładam, że jak samo mi coś wejdzie do głowy, to fajnie, ale jak nie, to po prostu sprawdzę dokumentację. Ilość wiadomości, jakie musiałabym przyjąć, jeśli chciałabym się uczyć wszystkiego na pamięć, jest tak wielka, że pewnie nie miałabym potem miejsca na żadne inne informacje 😉 Selekcja przyjmowanej wiedzy jest wiec konieczna. Twój kod (prawie na pewno) nie zadziała za pierwszym razem Jestem pefekcjonistką. Lubię jak wszystko działa tak, jak powinno. A programowanie mocno ćwiczy moją umiejętność akceptacji faktu, że nie zawsze jest tak, jak powinno. Nie raz miałam tak, że napisałam kod, wydawało mi się, że zgodnie z wytycznymi czy z dokumentacją, dumna patrzyłam na rezultat – a tutaj klapa. Nie działa. I głowiłam się, co ja takiego zrobiłam? Dlaczego to nie działa? Teraz wiem, że nie ma co się głowić. Trzeba po prostu przejrzeć kod, poszukać błędu, napisać coś inaczej. To się zdarza na porządku dziennym. Prawie na pewno kod nie zadziała od razu. Trzeba analizować, kombinować. Na tym właśnie polega programowanie. Naprawdę bardzo dobrze uczy pokory 😉 I tutaj mamy różnicę, jeśli chodzi o język obcy i język programowania. Bardzo często sama przyrównuję naukę języka obcego do nauki kodowania. Ale nie jest to dokładnie to samo. Jeśli do obcokrajowca powiemy zdaniem z błędem gramatycznym, pewnie i tak nas zrozumie. Program niestety nie. On nie domyśli się, co mieliśmy na myśli. Nie zignoruje literówki czy braku średnika. I wtedy naszym zadaniem jest odszukanie tego, co mu nie pasuje i naprawa. Jak zadziała – super. Ruszamy dalej, piszemy kolejną część, która pewnie znowu nie zadziała od razu. Szukamy więc błędu. Naprawiamy. I tak w kółko. A czy Wam coś jeszcze przychodzi do głowy? Czy są takie sprawy, o których chcielibyście, albo chciałbyście wiedzieć przed rozpoczęciem nauki programowania? Podzielcie się w komentarzach!
ona by chciala wiedziec jakie mam plan ulub